Stoi sobie taki sam smutny wiatrak (tak naprawdę to nie stoi, bo Marian go już od tygodnia maluje). I tak mi się smutno zrobiło, więc postanowiłem dorobić mu kilka bajerów, które w bliższej przyszłości złożą się na jakąś dioramę. Pierwszym z gadżetów jest stos poukładanego drewna, który wygląda tak:
A oto z czego powstał, zwykły, mały, drewniany kołek:
Każdy ma taki w domu, bo jak prawdziwy mężczyzna składa meble to zawsze mu części zostaje. Pierwszą czynnością jest oskrobanie kołka z rowków, bo drewno z lasu rowków nie ma. Czynność bajecznie prosta i zwykłym nożykiem zajmująca chwilkę. Po oskórowaniu kołki wyglądają tak:
Gdyby były trochę dłuższe można by ich było użyć, jako dłużyce, ale ja postanowiłem je porąbać:
Jeden kołek, dzielę na pół po długości i na cztery po szerokości. Wychodzi z tego osiem fragmentów (jak na zdjęciu powyżej). Gdybym miał to robić jeszcze raz, podzieliłbym korek na 3 części po długości i na 6 po szerokości. Wydaje mi się, że wtedy lepiej dostosowana byłaby skala.
Tak wygląda stosik z pięciu kołków:
Z części można ułożyć ognisko:
A z reszty resztki ogniska: